wtorek, 3 maja 2011

Mui Ne – Dzien 14 i 15

Pierwszy pełny dzień w Mui Ne spędziliśmy na opalaniu, hamakowaniu, czytaniu, jedzeniu, piciu , jednym słowem  - odpoczywaniu. 

fot. Asia,  kokos do picia prosto z drzewa
Drugiego dnia natomiast wybraliśmy się na przejażdżkę jeepem do położonych kilkadziesiąt kilometrów od Mui Ne największych w Wietnamie wydm piaskowych. Widoki nas zachwyciły. Było gorąco i niestety bardzo turystycznie. 

Fot. Paweł
Fot. Asia

Fot. Paweł





Fot. Asia
Naszą uwagę zwróciła małpka na łańcuchu, najwyraźniej mająca za zadanie przyciągnąć turystów na drinka do „kawiarni” przy której została uwięziona. 
P: Asia i Wojtek byli świadkiem straszenia, kopania i zaczepiania jej przez turystów i pracowników tego miejsca. Kiedy ja przyszedłem, żeby zrobić jej zdjęcie, małpka przez cały czas próbowała wspiąć się na słup do którego była przywiązana. Była bardzo ruchliwa – cały czas robiła fikołki w powietrzu, skacząc na drewnianą poręcz i z powrotem. Jej ruchy były w ogromnym stopniu ograniczone krótkim metalowym łańcuchem, podźwiękującym przy każdym jej ruchu. Więzienie małpki znajdowało się w bezpośrednim sąsiedztwie kurnika i i innych pomieszczeń dla zwierząt gospodarskich. W pewnym momencie duży kogut zaczął atakować niewinnego więźnia. Wszystkie obserwujące potyczkę osoby świetnie się bawiły patrząc, jak małpka zadaje kogutowi kolejne ciosy wyciągniętą łapką. Pewnie myśleli, że to zabawa – my nie byliśmy co do tego przekonani. W pewnym momencie Wojtek odgonił agresywnego koguta, dzięki czemu małpka widocznie się uspokoiła. Siedziałem bardzo blisko niej, pozostając jednak poza jej zasięgiem ograniczonym łańcuchem. Kiedy przyszedł do mnie szczeniak, który przytulał się do mnie o skubał w spodnie, małpka zaczęła wykonywać dziwne skręty tułowia, opierając się górnymi łapkami z tyłu o ziemię, a dolnymi próbując dosięgnąć pieska. Wyglądało to tak, jakby chciała zaczepić do dla zabawy. Jestem jednak pewny, że ogromna część jej wzajemnych stosunków z innymi zwierzętami i ludźmi opiera się na próbach obronienia swojego terytorium przed intruzami. Ci ostatni są niestety bardzo często zbyt ekspansywni i agresywni w stosunku do uwięzionego zwierzątka, przez co małpa wydaje się być stale zestresowana, przestraszona i (wtórnie) agresywna. Chciałbym wiedzieć więcej o tym, jak zapewnić małpie spokój psychiczny, dostarczając jej odpowiednie warunki terytorialne. Chciałbym wierzyć, że rozmowa z ludźmi więżącymi ją o tym, że zwierzę ogromnie cierpi i jest przerażone coś by zmieniła. Albo, że – jeśli oswobodziłbym małpkę lub odkupiłbym ją od nich – nie uwięziliby kolejnej. Chciałbym, żeby żywe istoty nie zadawały sobie cierpienia nawzajem, żeby nie było ono wszechobecne i niewidoczne dla większości z nich. W tym przypadku uznałem, że jedyną rzeczą, jaką mogę zrobić, jest zdjęcie, które być może kiedyś coś zmieni.
Tego wieczoru zjedliśmy dwie kolacje. Ta ekstrawagancja nie była jednak nieuzasadniona. W pierwszej „restauracji” do której się udaliśmy, niewiele z tego co zamówiliśmy udało nam się w siebie wcisnąć. Sok pomidorowy koloru jasnoróżowego, smakujący jak brudna woda, sok z zepsutych arbuzów, żylasty i twardy szpinak nie do pogryzienia, fatalne „sajgonki” i ryż z warzywami pachnący zwierzęcym tłuszczem – wszystko to było po prostu niesmaczne. W związku z tym na drugą kolację udaliśmy się do „knajpy, w której przysuwają krzesła”. Taką nazwę nadaliśmy temu miejscu po poprzednim jego odwiedzeniu. Niewiele droższa od poprzedniej, zdecydowanie odstawała od niej zarówno jakością obsługi jak i samego jedzenia. Tutaj kelner nie leżał na naszym stole, przysuwając sobie czerwone plastikowe krzesełko i z papierosem lub długopisem w gębie nie przyjmował od nas zamówienia, obnosząc się swoją arogancją i manierami rynsztokowca. Tutaj przysuwano nam krzesła, wiatraki i świeczki przeciwko komarom, uśmiechano się do nas i podawano przepyszne dania. 
Mimo tego, że Wojtek zarezerwował autobus do Sajgonu, spakował się i wyszedł razem z nami odprowadzającymi go o 01.30 w nocy, udało nam się namówić go, żeby nie wsiadał i pojechał razem z nami następnego dnia w dzień. Tak też się stało. Autobus odjechał z jednym wolnym miejscem, a my po wyproszeniu gości (na zdjęciach poniżej) poszliśmy spokojnie spać.


Fot. Paweł, robaczek wielkości 5 cm

Fot. Paweł



3 komentarze:

  1. czy ta dziewczynka śpi na liściu, czy to taki hamak materiałowy? piękne zdjęcie

    OdpowiedzUsuń
  2. Fotka dziewczynki na hamaku mistrz!

    OdpowiedzUsuń