Nasza droga wiedzie z Mumbaju na południe. Wygląda na to, że będziemy zjeżdżać zachodnim wybrzeżem, a wracać lądem lub wybrzeżem wschodnim. Na naszej trasie znalazł się plażowy stan Goa, tak więc postanowiliśmy trochę się opalić. Jesteśmy już w Mandrem na Goa. Nocny autobus przywiózł nas do Mapusa, skąd lokalnym autobusem dostaliśmy do Mandrem, gdzie przywitały nas plaża, morze i słońce na bezchmurnym niebie. Raj. W autobusie poznaliśmy trzy przemiłe dziewczynki, które szybko się z nami zaprzyjaźniły. Jak się później okazało, jednym – jeśli nie jedynym – powodem zawarcia nowej przyjaźni była chęć wyciągnięcia od nas pieniędzy.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJqlCUh4SU8sV0xj9Yfw-oApLN_ucXTCBp54g-bIOpfdHvXbUk-sfOIDm_PZUIGECow4iabAnj_GoZRtsEXV3-F9jp7xV7bgKz28L3F4k9o0BUbOy0zZWb3NIrUBvct5gblJumE0HRsoM/s640/IMG_4086.jpg) |
Kawita fot. Asia
|
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZqB3E5jlaXfbTi19LC-VrQn-kit-ts8GMojWJuqZ6q9i5Tr6aK2Fw6XCid8SajvqWvv70r0NeRGpzSiCWRbH4wy1yc7Lavrhaw-fHHRykNA_2GgWXZbVjkFLjfLUvOIbxbhwJhDFXmxM/s640/image.jpeg) |
Wszyscy plują. Fot. Paweł |
Najmłodsza dziewczynka miała około 4 lat. Miała na imię Kawita. Była przepiękna, cały czas kokietowała cudnym uśmiechem. Jej dwie starsze siostry oczywiście wiedziały po co zostały przez tatę wysadzone z nami z autobusu, ale mała Kawita? Całą drogę trzymaliśmy ją za ręcę i podrzucaliśmy do góry. Niesamowicie się bawiła, jej śmiech był wszędzie. Gdy znaleźliśmy miejsce, do którego nie mogły z nami dalej wejść czar prysł :( Mała Kawita wraz z siostrami mówiła już tylko “money, money” wyciągając ręcę po pieniądze. Nie wiemy, czy dziecko może zostać aż tak perfekcyjnie nauczone żebrania, czy jednak Kawita jest tak naturalnie urocza...
W Mandrem znaleźliśmy przemiłą i niedrogą chatkę z kokosa oddaloną o 100 m od plaży, po czym oddaliśmy się plażowym aktywnościom.
Woda w Morzu Arabskim bardzo słona, a fale wysokie. Nieróbstwo i odpoczynek. Blogie odpoczywanie z ksiazka.
Na plaży jesteśmy w stanie wytrzymać maksymalnie 2 godziny, ale kąpiele są boskie. Asi nie można wyciągnąć z wody.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh42zYCx7z2BzFx8171CjsenV_8umwihH3No_AIyGLNcIWyGxdXTHb1lL3D5RiUcabtpXmVRVsQ_j25Jkl0suRS3fZZU_gSoDxYjzi-P2m2u6G18bJ3dbm9l3P1OWrB882N42Y1rUS6olk/s640/IMG_7844.jpg) |
Poranny spacer. fot. Paweł |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_JQ7CRiAj7jI9H_txOOtZ0PxYc96XH_3OGtnMO3xF8UhZfbEE9zCMtZc4Zd0a0hNdszs7juPxsq7Diz7Fdkdgdi2ORPhHxfTpivbYVfhltkMlm-G1C9bimtDPfmPOCkyKE5CmPaJ76ho/s640/IMG_7886.jpg) |
Pielęgnacja palm fot. Asia |
Trzeci dzień rozpoczął się bardzo wietrznie i pochmurnie. Do 10:30 nie było wcale widać słońca. Dotarły do nas informacje o trzęsieniu Ziemi w Indonezji i panice jaka wybuchła w tej części świata. Podobno jednak alarmy zostały już odwołane i na szczęście nie przyszło tsunami. U nas nie dzieje się nic szczególnego. Teraz znów zrobiło się gorąco.
Apropos restauracji: w Indiach “indyjskie restauracje” w zachodnim rozumieniu praktycznie nie istnieją. W przeciwieństwie do europejskich kolorowych, usłanych dywanami wnętrz ze zdobionymi krzesłami i stołami, restauracje tutaj są oszczędne, wręcz ascetyczne. Teraz już wiemy o czym mówili Kasia i Tomek :)
ps. Tym razem jest plus 3.5 godziny, a nie 6 tak ostatnio, ale uznaliśmy że nazwa pozostanie symbolem zmian jakie niesie za sobą podróżowanie
i dont know what u two write...but i love your photos....great great great...i love them...
OdpowiedzUsuńhave a good time there...
hug u both of you...
:-)
ines